piątek, 28 lutego 2014

Ekspresowa S7, parę uwag

   Relacja z trasy "ekspresowej" S7, na trasie Gdańsk -Warszawa. Z Gdańska wyjeżdzamy obwodnicą południową, elegancko i wygodnie. Niestety wygoda kończy się za kilkanaście kilometrów i gdzieś w okolicach Koszwał wpadamy w stare tory, czyli zwykłą dróżkę dwukierunkową. Most w Kiezmarku, jaki był od czterdziestu paru lat, taki jest, niestety ani śladu przygotowań do budowy drugiego, który dałby możliwość ruchu dwupasmowego. Wąską ścieżką dojeżdżamy do obwodnicy Elbląga i z tamtąd już znowu dwupasmowym ekspresem mijając bokiem Pasłęk, Małdyty dojeżdżamy do Ostródy. Tutaj smutny powrót do normalności, czyli starą krętą dróżką w okolice Grunwaldu i Olsztynka, co prawda widać już wstępne prace przyogotowawcze czyli pościnany na poboczach las, ale do budowy jest chyba jeszcze daleko. Ekspres znowu pojawia się przed Olsztynkiem i prowadzi nas pięknie aż za Nidzicę, do granic Warmińsko - Mazurkiego z Mazowieckiem. Niestety w województwie stołecznym droga nie zmieniła sie ani na jotę i aż do samego Płońska musimy turlać się zwykłą krajówką. Najgorsze jest, że na obrzeżach drogi nie widać tam nawet najminejszych oznak przygotowania do budowy ekspresu, wygląda na to że S7 w dystrykcie stołecznym nie jest w ciągu najbliższych lat planowana. Podsumowując, taki brak konsekwencji infrastrukturalnej powoduje, że szumnie zapowiadana droga ekspresowa S7 po wielu latach zaniechań stała się dla nas Gdańszczan prowincjonalną trasą ekspresową umożliwiającą szybki dojazd na Warmię i Mazury. Kto wybiera się autem z Trójmiasta do Warszawy, ten od dawna jeździ autostradą A1 i dalej przez Płock do Płońska. Zdaje się że nie tak to miało być.

PS. Na wysokości Pasłeka, jest bardzo dobry bar rybny Okoń, kiedyś stał przy głównej trasie, ale teraz trzeba do niego zjechać. Na szczęście napis OKOŃ jest bardzo dobrze widoczny z dwupasmówki i zjeżdżając z trasy, bez problemu można odwiedzić ten przybytek. Warto, bo ryby mają bardzo dobre, szczególnie polecam filety(!!!) z okonia. Dużą dogodnością jest możliwość telefonicznego zabonowania potraw z informacją za ile minut się będzie. Dojeżdżamy a danie czeka gotowe, duża oszczędność czasu.

czwartek, 27 lutego 2014

Polskim Busem, po raz drugi

   Polski Bus, całkiem niezła podróż, niecała stówa w obie strony z Gd do Wa. Z rana co prawda trochę dużo ludzi, ale obsługa i organizacja wzorowa. Najpierw maślana bułeczka w celofanie, potem kawa, herbata, sok, do wyboru, za chwilę lody o smaku chałwy, a w powrotnej drodze do tego zestawu jeszcze herbatniki i woda mineralna. No istna feeria smaków. Droga szybka, pobudowali wreszcie trochę więcej dwupasmówek, a i rozsądnie krótsza,bo ostatni przystanek jest na Młocinach, czyli nie przebijają sie jak kiedyś przez całą zatłoczoną Warszawę na Wilanowską. Pasażer wysiada z autobusu i wskakuje do metra, przynajmniej trzy kwadranse zysku.Zdecydowanie najtańszy i w miarę wygodny środek transportu z dalekiej północy do Stolicy. Oczywiście zawsze zdarzą się jakieś niedogodności, np. trajkotający nad uchem,( przed piątą rano!!!) współpasażerowie, ale to już wpisane jest w tę śmiesznie niską cenę biletu.

Tłusty Czwartek, Oskary, Śledzik

   Ciekawych parę dni. Co do Tłustego, to Tłusciochy rezydują gdzie indziej. Natomiast nic nie mam przeciwko świętowaniu, może nie koniecznie pączkiem, ale tradycji musi stać się zadość. Radośnie jakoś, bo pogoda ostatnimi dniami dopisuje i naprawdę pachnie wiosną, miłego dzisiejszego świętowania wszystkim życzę. Potem mamy rozdanie Oskarów, chyba tradycyjnie z niedzieli na poniedziałek, nie wiem co i kto wygra, ale wielu statuetek życzę Grawitacji, zdjęcia i efekty perfekcyjne, co do gry aktorskiej, trudno się tam było wykazać, ale jakby jeszcze za nowatorską reżyserię, byłoby miło. Potem Śledzik i koniec Karnawału, tam za oceanem to się dopiero zabawią, samba, gołe zadki i szaleństwo do porannej środy. Radości z wiosennego karnawałowania życzę!

środa, 26 lutego 2014

REWELACJA DNIA -Henia Tramwajarka do PE z ramienia PO!

   Ale numer, Henryka Krzywonos kandydatką do PE z ramienia PO. Tramwajarka po podstawówce do Parlamentu Europejskiego!!! To już przestaje być śmieszne, to jest coraz bardziej tragiczne, całkowity brak szacunku dla inteligencji wyborców głosujących na PO.  Ciekawe kto jeszcze, kto jeszcze, może jakiś bystrzacha po zawodówce. Taki Lesio na przykład, nadał by się bardzo, obycie w świecie ma, a że językami nie włada, nie róbmy z tego zagadnienia, tłumacze też chcą żyć.

PS. Życie dopisało scenariusz, proponuję Henię na miejsce Protasiewicza, na pewno ją wybiorą, a i kampanię do PE, POprowadzi z tramwajarską fantazją.

Jeszcze o wspaniałym blasku Radosława

   Trzecia RP, jak kania dżdżu pragnie sukcesu. Dlatego z takim szumem fetowany jest w mediach, a szczególnie w Gazecie Wyborczej, Radosław Sikorski. To co podpisano w Kijowie, przestało obowiązywać już  kilka chwil po sygnowaniu, Janukowycz uciekł, skończyło się. Sikorski twierdzi, że zatamowało to dalszy rozlew krwi. Krew już się wcześniej szeroko rozlała i przewidywanie, co by było gdyby jest co najmniej niepoważne. Batalia o fetę dla Sikorskiego przybarała pocieszną formę cytowania pochlebnych opinii o nim w zachodnich przekaźnikach. Dla Salonu to najwyższa forma uznania. Jakże to prowincjonalne i głupie zarazem. O Ukrainie i jej problemach Zachód nie ma zielonego pojęcia, bo nie jest to ich krąg kulturowy i już dawno mentalnie uznali ją za własność Rosji. Dlatego pochwały od ignoratnów są funta kłaków warte. Natomiast takie właśnie pseudo sukcesy mają przykrywać co dnia prawdziwą tragedię gospodarczą Polski, jej horrendalne zadłużenie, tragicznie wielką dziurę budżetową i całkowitą degrengoladę własnego przemysłu. O tym w mediach cicho sza, nikt trudnych pytań Tuskowi nie zadaje!

Doskonale zaradny Radzio, Radziem, a Ruskie za chwilę zajmą Krym, czy będzie wojna, nie Zachód palcem nie ruszy!!!

PS. I jeszcze malutka ciekawostka, kawałek z internetu:
    Niepodległość Krymu ma podstawy prawne na zasadzie bliskiej analogii z 22.VII.2010r. Wtedy to uznano pod naciskiem państw zachodnich, że w świetle prawa międzynarodowego jest możliwe aby ważne było referendum na danym terenie jakiegoś państwa (wtedy Serbii ), i aby to referendum dawało prawo do secesji (wtedy Kosowa). Nie zgadzałem się z tym, bo prawo państwa do obrony swej integralności terytorialnej stawiałem najwyżej. Ale skoro pojawił się precedens ochoczo podchwycony przez Radosława Sikorskiego i Donalda Tuska to teraz nie ma powodu aby nie mógł być zastosowany choćby na Krymie.     

wtorek, 25 lutego 2014

Muzycznie całkiem

Luciano Pavarotti - 50 Greatest Tracks, płytka którą polecam, same operowe i nie tylko, przeboje, słucha się świetnie. Druga cd, to The Best of Sara Brighman, musicalowa Diva, od czasów ślubu z genialnym kompozytorem Andrew Lloyd Weberem stała się gwiazdą pierwszej wielkości, co prawda płytka z 2006 r. , ale odkryłem ją w empiku, dopiero niedawno. Oba albumy są ponadczasowe a ich zawartość niegdy się nie znudzi.
W maju po raz pierwszy w Polsce, wystąpi Andre Rieu z orkiestrą. Zaplanowano dwa koncerty, pierwszy w Łodzi oraz 10 maja w gdańskiej Ergo Arenie. Bilety do tanich nie należą, ale dla świetnego show jakie serwuje ten perfekcyjny Holender warto odżałować.

poniedziałek, 24 lutego 2014

Ewa Kasprzyk, majstruje przy "G"!!!

Aktorka Ewa Kasprzyk, łapie trzecią, albo czwartą młodość, oto link do jej aktualnej kreacji. Ponadto poniżej mój komentarz, bo za PRL, to była całkiem niezła sexbomba. Jednak najbardziej zafasycnowała mnie jej deklaracja, co do operacyjnego podniesienia punktu G!!!? Czy chodzi tu o podniesienie cipkowatego "G" trochę wyżej, czy o zwiekszenie "G" wrażliwości, a może dwa w jednym?

http://kobieta.wp.pl/gid,16425485,img,16425496,kat,26405,title,Ewa-Kasprzyk-w-kombinezonie,galeriazdjecie.html?ticaid=11241b

Jak na ten wiek buzia całkiem, całkiem, z punktem G, a niech sobie podnosi, pewno jej opadł do kolan, jak cycki. Tylko największe "ale", kobitka jest za gruba, a ten kombinezon jeszcze bardziej uwydatnia jej mocno rubensowskie kształty. Pani Ewo, czas na dietę, może za kilka miesięcy będzie Pani bardziej apetycznie seksowna, bo teraz to tak nie za bardzo.

niedziela, 23 lutego 2014

Brzeziński ma rozwiązanie dla Ukrainy - finlandyzacja!!!

    Doradca Prezydenta Cartera, Zbigniew Brzeziński znowu w akcji. Proponuje porozumienie Rosja - USA i dogadanie się co do stabilizacji Ukrainy. Niestety smutno to mówić, ale nasza duma z Waszyngtonu nigdy jeszcze nie potrafiła właściwie zdiagnozować i uleczyć sytuacji międzynarodowej. Ten profesor politologii zawsze trafiał kulą w płot. Przypomnę tylko jego największą, sztandarową  kompromitację, jaką była wizja Wschodu i Zachodu, który pokojowo złączy się zgodnie z teorią konwergencji. Pomińmy milczeniem, międzynarodowe działania administracji Cartera na Bliskim Wschodzie, blamaż z uwolnieniem zakładników w Iranie i jakże nie skuteczteczne działania na arenie międzynarodowej, w to wszystko osobiście wmieszany był słynny Zbig. Teraz w swej naiwności mówi o finlandyzacji Ukrainy, a przecież tam Sowieci mają swoje krymskie bazy morskie i nigdy tego regionu pokojowo nie odpuszczą. Jeśli Ameryka nie tupnie nogą i nie pokaże swojej potęgi, to Putin nie zmięknie. Brednie o finlandyzacji mogą tylko zachęcić Rosję do jeszcze bardziej agesywnych działań. Brzeziński po raz n-ty zakłada, że z Sowietami można się układać jak z cywilizowanym państwem. Szanowny Panie Profesorze, błąd zasadniczy, od czasów rewolucji bolszewickiej tym krajem rządzi fałsz i zdrada, a podpisane pakty są tylko po to aby je w dogodnym momencie złamać!!! Jednak o tym, tak doświadczony profesor od polityki powienien już dawno wiedzieć!

Monatowa - pączki, chrust i makagigi na Tłusty Czwartek

W najbliższym tygodniu Tłusty Czwartek, oto kilka przepisów z ponad stuletniej Uniwersalnej Książki Kucharskiej Marii Ochorowicz Monatowej.

  •  Pączki drożdżowe parzone (s. 614) Pół klgr. mąki zaparzyć jednym litrem wrzącego mleka i rozbijać mocno, aby grudek nie było. Gdy ciasto wystygnie, wlać ćwierć funta drożdży rozrobionych w ćwierć litrze letniego mleka, wymieszać razem i postawić w ciepłym miejscu, aby rozczyna rosła. Osobno ubić 12 żółtek z pół funtem cukru, dodać pół laski wanilji, trochę skórki pomarańczowej drobno usiekanej, a gdy rozczyna się ruszy, wlać do niej jaja, dosypać jeszcze pół klgr. mąki, dodać pół funta skalarowanego masła i wyrabiać ciasto tak długo, aż od ręki odstanie, poczem postawić w ciepłem miejscu do wyrośnięcia. Gdy wyrośnie wyłożyć je na stolnicę mąką wysypaną, rozwałkować lekko na palec grubości, wycinać ausztychem małe placuszki, kłaść w środek po parę konfitur wiśni, malin lub pół łyżeczki róży, o ile możność osączonych  z syropu, składać po dwa razem, aby się brzegi ze sobą zlepiły, a ułożywszy je na sicie, postawić znów w ciepłem miejscu do wyrośnięcia. Potem wrzucać po kilka razem w obszerne naczynie na rozpalony smalec, smażyć na wolnym ogniu na ładny rumiany kolor, wyjmować ostrożnie łyżką druszlakową, obsypać cukrem i układać na półmisku.
  • Wyborne pączki (s. 615) Do ćwierć litra słodkiej śmietanki lekko zagrzanej, ale nie przegotowanej, wbić 12 żółtek, 5 łyżek stołowych sklarowanego młodego masła, 6 łyżek miałkiego cukru, 4 dkgr. drożdży, posolić i wszystko doskonale razem ubić na pianę, potem wsypać 1 funt ryżanej suchej mąki, wlać kieliszek araku, wybijać łyżką na misce uważając, aby ciasto było tak wolne jak na kładzione kluski. Gdy dostanie pęcherzyków, postawić w ciepłem miejscu do wyrośnięcia na całą godzinę, a potem wyrzucić na stolnicę i wyrabiać na pączki, jak poprzednie. Do smalcu, na którym się mają smażyć, dodać przed stopieniem dobrą łyżkę wody, a nie przypalają się i ładnie smażą.
  • Chrust czyli faworki (s. 615) Pół litra mąki, 1 łyżkę masła, 2 kopiate łyżki cukru, 1 jajo, 1 łyżkę octu i  gęstej kwaśnej śmietany tyle, aby ciasto się zarobiło, dobrze wygnieść i rozwałkować cienko. Potem pokrajać je w paski, a następnie połużne ukośne kwadraty, które rozcinać kółkiem zębatem wzdłuż przez środek; jeden koniec ciasta przewlec przez rozcięcie i smażyć faworki w rozpalonym smalcu na ładny złoty kolor. Obsączać dobrze z tłuszczu i układać na półmisku, posypująć zwierzchu cukrem z wanilją. Podać do nich miód rozgrzany w sosjerce. Faworki są też dobre na zimno do herbaty.
  • Chrust z białek (s.615) Sześć żółtek utrzeć z tyluż łyżkami cukru do białości, wlać kwaterkę słodkiej śmietanki i pół kieliszka araku, zarobić z mąką, tak aby ciasto było jak na makaron  i dalo się cienko rozwałkować. Potem wykrawać chrust i smażyć jak poprzedni.
  • Makagigi (s.675) 1 funt słodkich i 6 dkgr. (4 łuty) gorzkich migdałów oparzonych z łupek posiekać dość grubo i wrzuciwszy do bardzo gęstego syropu samżyć tak długo aż się zacznie cukier rumienić, wtedy dodać pół pół szklanki miodu, smażyć jeszcze przez pół godziny, a następnie wylać tę masę na blat marmurowy, a w braku tegoż na stolnicę oblaną zimną wodą, rozwałkować cienko wałkiem porcelanowym lub drewnianym, zamaczanym w wodzie i pozostawić do zastygnięcia. Potem pokrajać w ukośne plastry.

Internetowy przegląd tygodnia

Dwa z zeszłej niedzieli, o cynicznych ustawkach Tuska, z rana pogrzeb, a z wieczora szał radości.

http://niezalezna.pl/51921-cztery-medale-i-pogrzeb-nekrofil-hiena-obrzydliwy-lans-tuska-na-pogrzebie-dziecka

http://wpolityce.pl/wydarzenia/74336-uwaga-ostrzeg-tusk-jezdzi-po-kraju-i-maniakalnie-szuka-gdzie-by-tu-wepchnac-sie-przed-kamere-teraz-przesladuje-kamila-stocha

Ciekawostka przyrodnicza, Naczelna Rada Adwokacka, przeciwna skutecznemu dostarczaniu przesyłek procesowych, nie wiem czemu mnie to nie dziwi!

http://wpolityce.pl/wydarzenia/74525-dlaczego-niektorzy-adwokaci-jak-lwy-walcza-o-to-by-system-dostarczania-przesylek-sadowych-byl-nadal-nieskuteczny-nowe-fakty-i-analiza-wgospodarcepl

Słów parę o zbójeckim skoku na kasę Lasów Państwowych i obrońcach zbójników.

http://niezalezna.pl/51983-czego-wyborcza-nie-wie-o-lasach

Pieniężno, Sowieci atakują w obronie czerwonych relikwi, brrr!

http://wpolityce.pl/galerie/74574-niemal-jak-u-siebie-rosjanie-swietuja-pod-pomnikiem-sowieckiego-generala-w-pienieznem-przy-okazji-groza-wojna-pomnikowa

Zelnik mądrze, w odpowiedzi Olbrychskiemu.


Nowa wielce skuteczna i o wiele tańsza broń Amerykanów, ciekawe.


 Wojenka szubrawców, ale skrót przedni.

sobota, 22 lutego 2014

Rugby - Puchar Sześciu Narodów odsłona trzecia

Kolejne rozgrywki w ramach Pucharu, do oglądania na Canal+ Family.
Walia - Francja - piątek 21 lutego godz. 21 (27:6) bardzo dobry mecz.
Włochy - Szkocja - sobota 22 lutego godz. 14.30(20:21)wygrali w ostatniej minucie.
Anglia - Irlandia - sobota 22 lutego godz. 16.00(13:10)

Moje typy zwycięstwa, Włochy, Anglia. Ciekawe czy się sprawdzi.

Panie Sikorski, przy Panu, paw to skromny ptak

   W porównaniu z Sikorskim, paw to skromny ptak. Czytając jego relacje z Kijowa, ma się wrażenie że głównym architektem porozumienia był Pan Radosław. Zapewne marzą mu się już Pokojowe zaszczyty w Oslo.  Najgorsze jest, że napuszone relacje, to tylko puste słowa, wydaje się, że unijne głupki nic nie ugrały, a całą pulę wciąż trzyma Putin. Niestety polityka zagraniczna wymaga finezji, a tego Sikorskiemu bardzo brakuje. Pozostali negocjatorzy, to również boleśnie naiwni pożyteczni idioci. Ruskie Ukrainy bez walki nie oddadzą, a żeby z nimi walczyć, potrzeba inteligentnych wojowników, a tego nam bardzo brakuje. Zresztą ponad głowami Putin z Obamą już się dogadali. Sikorskiego chwali belgijski Le Soir, no cóż mamy wybitnego męża stanu, bo go zachodnie media chwalą, porąbaństwo z poplątaństwem, a ja się pytam, kiedy w MSZ zasiądą wreszcie prawdziwi dyplomaci, którzy będą potrafili coś ugrać dla Polski!?

PS. Życie dopisuje ciąg dalszy, Julcia Tymoszenko uwolniona przez skorumpowany i przesiąknięty sowiecką agenturą parlament. Ta Gołębica Pokoju zapewne wpłynie uspokajająco na rozhuśtane emocje Majdanu, a jak nie, to wreszcie będzie dobra okazja do ruskiej interwencji w obronie zagrożonego Czarnofłota z Krymu.

piątek, 21 lutego 2014

Pompeje w 3D

   Na sali kinowej były dwie osoby, w tym ja, co prawda dzisiaj premiera, ale seans na 10.30. Po południu zapewne będą tłumy. Film w okularach, miła głębia obrazu, niestety brak jej w fabule. Reżyser i scenarzysta potraktowali temat jak brawurowy komiks, wszytko poświęcono obrazowi nic duszy. Co prawda głównym wątkiem jest miłość brytyjskiego Celta niewolnika do dosyć brzydkiej arystokratki z Pompeii. Jednak nie ma w tym ani kszty romantyzmu, uczuciowa chemia nie bije z ekranu ani przez chwilę. Mamy tu również okrutnych Rzymian i szlachetnego czarnego( a jakże by inaczej) osiłka gladiatora. Pomrukiwania budzącego się wulkanu, trzęsienia ziemi, jest nawet mikro fala tsunami, to wszytko za mało na dobry film. Prawdziwy obraz musi mieć piękną duszę. Jeśli ktoś jeszcze pamieta Gladiatora, to powiem krótko, to było  arcydzieło w porównaniu do Pompeii. Nie zachęcam, szkoda czasu i pieniędzy.

ZUSoliczanka

Dostałem od Kolegi bardzo ciekawą wyliczankę. Czy jest prawdziwa, czy wartości są zgodne z rzeczywistością, nie podejmuję się odpowiedzeć, ale jeśli tak, to zapytuję, na co poszła MOJA forsa? ! 


Rządowe statystyki mówią, że średnia pensja w Polsce to ok. 3600 zł.
To znaczy, że średnie składki emerytalne to 703,08 zł miesięcznie - procent
Składki emerytalnej do ZUS jest stały, określony ustawowo. Liczba
pracujących na koniec II kw. 2011 to 16.163 mln. Możecie te Dane sami
zweryfikować przeglądając oficjalne strony rządowe, sięgając do
oficjalnych statystyk GUS.

Ale co z Tego wynika??

BARDZO WIELE, a właściwie BARDZO DUŻO. Dużo czego?? PIENIĘDZY, oczywiście.

Pomnóżcie urzędową i oficjalną liczbę zatrudnionych i oficjalną i bardzo
urzędową średnią składkę emerytalną do ZUS. Powinno Wam wyjść
miesięcznie 11.375.519.400 zł, czyli ponad jedenaście miliardów
trzysta siedemdziesiąt pięć
milionów. To gigantyczne pieniądze, a jest to Tylko składka emerytalna.
Bawmy się dalej: pomnóżcie to razy 12 miesięcy, a wyjdzie na to, że w skali roku
jest to 136.506.232.800 zł. Kończą się Wam okienka w kalkulatorze?
Mnie też.

Zatem powiem, że jest to słownie ponad 136 miliardów 506 milionów zł w roku.
Mamy w Polsce około 5 mln emerytów, dokładnie - w marcu 2011 - było
ich 4,979 mln. To znowu wg oficjalnych, rządowych i jedynie słusznych
i poprawnych statystyk.

Rencistów nie liczę, Bo już na pewno nie zmieszczą mi się w kalkulatorze, a poza
tym - na nich jest OSOBNA składka!!!.
Wychodzi mi zatem na to, że rocznie jest to średnio 27.301 zł na emeryta, czyli
miesięczna emerytura średnio powinna wynosić 2.275,00 zł.
Tymczasem średnia emerytura - znowu wg rządowych, oficjalnych i
jedynie słusznych i poprawnych statystyk wynosiła w tymże marcu 2011
zaledwie 1721,00 zł. Czyli o 554 mniej niż wynika ze składek
wyliczonych na podstawie danych statystycznych
rządu RP, GUS, ZUS, KRUS i każdy inny SRUS.

Jak policzycie dalej, to wyjdzie Wam NADWYŻKA rzędu 32% w stosunku do wydatków
na Emerytury (czyli średnio ZUS jest na plusie około 2,5 miliarda zł
miesięcznie, czyli 30 miliardów Rocznie!!!).

Tymczasem, rząd ubolewa, że budżet dopłaca ponoć do emerytur dziesiątki
miliardów rocznie. Jesteście zdumieni?? To przeliczcie jeszcze raz. Też
liczyłem, bo nie wierzyłem. Wniosek jest taki: ktoś z trójki: GUS,
ZUS, Rząd RP łże. ŁŻE W BEZCZELNY SPOSÓB.

czwartek, 20 lutego 2014

Propaganda, a rzeczywistość - rozdźwięk okrutny

   Rozwarte nożyce, tak za Gierka określało sie roźdźwięk pomiedzy medialną propagandą sukcesu, a smutną rzeczywisością dnia codziennego. Historia naszego kraju zatoczyła koło i wróciła do czasów edwardiańskich. W mediach króluje hurra optymizm, rozpoczynają się lukrowane podsumowania ostatniego ćwierćwiecza. Salon serwuje wrzutki pod tytułem, wygraliśmy wolność i niespotykany sukces gospodarczy. Cieszmy się obywatele, kto tego nie widzi ten krypto faszysta. Zapaść finansowa i gospodarcza przykrywana jest pseudo sukcesami w niszowych dziedzinach, albo jak ostatnio zachwytami nad innowacyjnością młodych wynalzców z tzw. StarUpów. To wszystko niecnie klecona propaganda nie mająca żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości, a wymuszanie radosnych uśmiechów w chwili gdy kraj tonie zakrawa na kpinę ze społeczeństwa. Jakie jest prawdziwe zdanie polaków o teraźniejszości pokazują komentarze pod atrykułami w portalach interentowych. Proszę prześledzić tylko te najpopularniejsze, np. Wirtualną Polskę czy Onet, tam nożyce już się złamały, ponad 80 procent komentarzy to druzgocąca ocena rzeczywistości. Czy świat inetrnetu i negatywnych bądź wrogich rządowi komentarzy, to byt realny i adekwatny do rzeczywistości, wydaje się, że coraz bardziej tak. Jeszcze dwa, trzy lata temu, w największych portalach królowały wpisy bardzo pro Tuskowe i tak to się wtedy przełożyło na wybory do parlamentu. Obecnie rozdźwięk pomiedzy ślepą na rzeczywistość propagandą, a rozsądkiem obywateli jest boleśnie odmienny. Ludzie po prostu przejrzeli na oczy i tak jak za późnego Gierka mają tego wszystkiego serdecznie dosyć. Jak to się zakończy, czy Tusk ucieknie pod opiekuńcze skrzydła Cioci Angeli i zostanie szefem UE, a swych równie leniwych kumotrów zostawi na pastwę losu. POżyjemy zobaczymy.

środa, 19 lutego 2014

Ukraina w ruskich łapach

   Komentatorzy twierdzili, że Putin weźmie się za Ukrainę dopiero po Soczi, a tu masz zaskok. Taktycznie dobra zagrywka, europejskich durniów zatkało, polska dyplomacja i cały rząd już od dawna nie potrafi działać w sytuacjach kryzysowych. Jak zachowują się pod niespodziewaną kryzysową presją, pokazała bezradna uległość Tuska po katastrofie smoleńskiej, oddał Sowietom wszystko co mógł! Tak też jest obecnie, Ukraina przepadła, Niedźwiedź zaciera ręce!!!

PS. Bardzo symptomatyczne, Komorowski dzwoni dziś do Janukowycza, a ten nawet nie podchodzi do telefonu. Ciekawe czy odebrał by telefon od Merkelowej albo Obamy. Niestety na szacunek i rangę, trzeba zapracować czynami, szczególnie gdy się jest małym graczem (taką charyzmę miał Lech Kaczyński)

Cycki Przybylskiej

Marny film przedwczoraj widziałem, Sęp się nazywał. Gra w nim cała plejada gwiazd kina polskiego. Seweryn, Fronczewski, Żebrowski, Przybylska, Małaszyński i aktor którego nie trawię, nie za aktorstwo jednak, ale za intelektualną tępotę, czyli Daniel Olbrychski.
Scenariusz mało inteligentny i maksymalnie odrealniony, dialogi dęte do bólu. Brak polotu scenarzysty i idiotyczny motyw z genetycznymi bliźniakami, pozwala już w pierwszej połowie filmu przewidzieć zakończenie. Sam obraz i muzyka mocno przejaskrawione, rażąco przerysowane. Wszystkie twarze aktorów zgrzytliwie wyostrzone, muzyka w pewnych momentach zagłusza oglądanie, nie patrzymy na akcję, tylko bolejemy nad głośnym i nieprzyjemny soundtrackiem. Można powiedzieć kolejna chała.
Zamiast wyłączyć telewizor, jednak oglądnąłem do końca, cóż mnie więc zatrzymało? Cycki Anny Przybylskiej, proszę państwa! Kobitka swego czasu powiększyła biust, wiem to z internetu. Na ekranie od pierwszych chwil nosi obcisłe koszulki z dużym dekoltem, aby zobrazować w co zainwestowała. Nie powiem na pierwszy rzut oka inwestycja wydała się całkiem smakowita. Co prawda nienawidzę sztuczności, ale jako koneser chciałem mieć pełen obraz nowej wypełnionej od ust po biust aktoreczki. Zakładałem, że w trakcie filmu, Pani Ania, rozwinie w pełni swe nowe walory, oglądając więc czekałem. Nie musiałem długo, gdzieś tak w połowie, niewinna scena łóżkowa, goły tors Żebrowskiego przysłonięty stojącymi cyckami Przybylskiej, leżą tak i rozmawiają o ważnych egzystencjonalnie sprawach, dialog beznadziejny, prawie tak jak goły biust na pierwszym planie. Nieodparte skojarzenie z leżącym kobiecym manekinem!! Niestety proszę Państwa, nic nie zastąpi naturalności, lepsze małe, ale własne, niż wiecznie stojące protezy z silikonu!!! Taka jest puenta tego filmu, bo nic więcej w nim nie jest godne uwagi.

PS. Dodatek specjalny, polskie cycki, niestety z łyżką dziegciu w postaci rozlazłego biustu Beaty Tyszkiewicz, wielką sztuką jest obiektywna samoocena!


wtorek, 18 lutego 2014

Zmywanie mon amour!!!

Od dłuższego już czasu pozostaję samodzielnym szefem swej kuchni, planowanie strategiczne i operacyjne, przygotowanie oraz gotowanie już całkiem nieźle opanowałem, nieskromnie powiem, prawie perfekt. 
Jednak jedno mnie naprawdę męczy. ZMYWANIE!!! Po każdej operacji w kuchni, w zlewie pozostaje niezliczona ilość garów, naczyń i sztućców. Samo się przecież nie umyje, a póki co pomocnika kuchennego nie mam. Zmywarka wszystkiego nie przyjmie, a jeśli już to i tak, przed włożeniem trzeba wszystko zgrubnie oczyścić, więc na jedno wychodzi, czy w zlewie wyszoruję czy w zmywarce. To istna męczarnia, dlatego przed skorzystniem z kolejnego czystego naczynia, trzy razy się zastanawiam, czy warto, może jednak znajdzie się już coś używanego?! Niestety rzadko się zdarza podwójne użycie tego samego, dlatego góra w zlewie zawsze zatrważająco rośnie. Już wiele razy porzucałem myśl o kolejnym pichceniu, bo katusze zmywania są tak dla mnie tak okrutne, że wolę nie zjeść niż po pachy babrać się w zlewie. Nie zawsze jednak tak można, od czasu do czasu Karol obiad zjeść musi, więc gotować trzeba. Nie powiem coraz częściej obmyślam takie dania, które nie wymagają pełnej absorbcji naczyń z całej kuchni. Jak to się ma do jakości dań, myślę że tylko mój młodszy Syn Karol może to ocenić!

poniedziałek, 17 lutego 2014

Slalom gigant z Vanessą Mae

   Vanessa Mae jest alpejką!!! Tego naprawdę nie wiedziałem! Jutro wystartuje na Olimpiadzie w slalomie gigancie. Ojciec Taj, matka Chinka, mieszka w Londynie i reprezentuje Tajlandię. Urodziła się tego samego dnia co Pagannini tylko 196 lat później (27 października 1978). Tak nawiasem, ciekawe ilu reprezentantów na zimowe igrzyska w Soczi ma Tajlandia?

http://www.youtube.com/watch?v=nQ798THmR5Y#t=82

PS. I jeszcze kawałek z innej dyscypliny, już bez gwiazdy, ale równie, a może bardziej interesujący.

Koło gospodyń wiejskich - parę słów o Polsce gminnej

   Tańczy, śpiewa i haftuje, daje d..y i gotuje. Czyli Koło Gospodyń Wiejskich w akcji, tak to mniej wiecej leciało w PRL, a jak jest na współczesnej polskiej wsi? Koła Gospodyń, Kluby Rolnika, remizy, sklepy GS, czy coś z tego zostało? Jak integruje się współczesna gmina? Czy lokalne społeczności stanowią siłę, czy są to skupiska kompletnie obcych sobie ludzi?
Bez wątpienia największym spoiwem małych społeczności jest nadal Parafia, a zatem bardzo wiele zależy od mądrości Proboszcza. Niestety w mniejszych miejscowościach często zdarzają się mało rozropni księża, a to wielokrotnie jest powodem wielu nieporozumień i niesnasek. Niewątpliwie ważnym elementem integrującym środowiska gminne są jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej. To już nie są zapyziali strażacy, ze śmiesznymi toporkami u pasa i pociesznymi hełmami na głowach . Zadania jakie nałożono na OSP, wymagają od ochotników szczególnego profesjonalizmu. Obecni strażacy stanowią pierwszą linie w systemie ogólnokrajowego systemu ratownictwa drogowego. Przeważnie to oni są ekipą, która jeszcze przed karetką, dociera na miejsce karambolu i to od ich operatywności najczęściej zależy czy ofiary wypadku przeżyją. Częste szkolenia, nauka obsługi profesjonalnego sprzętu i poczucie odpowiedzialność w działaniu, to niewatpliwie elementy integrujące. Dodatkowo strażacy maja prawo do prowadzenia wyszynku i organizowania imprez rozwywkowych w remizach. Adrenalina i rozrywka, to elementy które sprawiają, że OSP jest jedną z najważniejszych społecznie,  organizacji gminnych. Następna jest szkoła, kórą ukończyli prawie wszyscy młodsi mieszkańcy gmin, a panie nauczycielki stanowią swego rodzaju elitę inetlektualną lokalnych społeczności. Kto jeszcze, oczywiście Urząd Gminy i Zarząd, elita elit. Jeśli Wójt jest mądry to rejon kwitnie, a sprawne zarządzanie przynosi widoczne dla wszystkich efekty. Obecnie wystarczy przejechać się autem przez centrum dowolnego miasteczka czy wsi, aby wyrobić sobie ogólne zdanie co do zdolności menedżerskich wójta.
   Zatrzymajmy się na chwilę, na naszym pomorskim podwórku. W tym miejscu należy przypomnieć, że obecne kaszuby południowe, to nie wieś typowo rolnicza, ale bardziej rejon turystyczno - rekreacyjny. Działalność usługowo turystyczna jest równie ważna jak rolnictwo, a w niektórych rejonach nawet ważniejsza. Na pierwszy rzut oka całe Kaszuby, to kraina schludna i dobrze zagospodarowana, obejścia są tu czyste i zadbane, a nawet kwieciste, drogi z każdym rokiem lepsze, a miasteczka pięknie odnowione i prawie pachnące. Jednak Kaszuby to nie wizytówka całej polskiej prowincji. Tutaj mieszkańcy wygrali na bliskości z dużym Trójmiastem wraz z jego potencjałem, a przede wszystkim, malowniczą atrakcyjnością przyrody tego regionu(bajkowe jeziora, malownicze tereny, przepiękne lasy). W ciągu kilkudziesięciu ostatnich lat przebranżowienie z rolnictwa na turystykę, dało względny dobrobyt mieszkańcom, a gminom gwarancję spokojnego i systematycznego rozwoju.
   Niestety nie wszędzie w Polsce jest tak słodko. W niekórych rejonach po prostu brak jest atrakcji krajobrazowo turystycznych, a w innych chociaż są, to miejscowe władze nie potrafią ich wykorzystać. Do pierwszych należą gminy Polski środkowej, a szczególnie widać to w województwach, łódzkim i kujawsko pomorskim, tam króluje wszechogarniający rozgardiasz i boleśnie kłująca w oczy szaro -bura szpetota. Do drugiej kategorii należy zaliczyć województwa ściany wschodniej, tam piekno krajobrazu niestety nie jest w stanie zniwelować niedowinwestowania, tutaj pieniądze na rozwój nie płyną rzeką, ale cieniutkim strumieniem i chociaż schludność wsi i miasteczek jest coraz większa, to jednak biedne i mocno pokiereszowane bezrobociem są to województwa.
   Reasumując, w obecnej rzeczwistości najlepiej mają się enklawy gmin skupione wokół dużych i bogatych metropolii, dla Wójtów i Zarządów do Sejmiku Samorządowego tam bliżej, a dla mieszkańców o pracę łatwiej, bo jak nie ma na miejscu, to zawsze w pobliskim dużym mieście coś się znajdzie. Z jednym należy się zgodzić,gwałtowny skok cywilizacyjny polskiej wsi nastąpił  po akcesie Polski do UE, pieniądze które napłynęły diametralnie zmieniły gminną rzeczywistość. Polska powiatowa i Polska gminna to najwięksi beneficjenci przemian. Czy tytułowe Koła Gospodyń Wiejskich, albo Kluby Rolnika, gdzieś jeszcze funkcjonują, nie wiem, ale chyba nie. W czasach obecnej globalizacji tego rodzaju aktywności to muzyka zamierzchłej przeszłości. Jaki powienien być kierunek rozwoju dla Polski gminnej, w dużej części tak jak na Kaszubach inwestowanie w turystykę i to nie tylko krajową. Dziewicza w wielu miejscach przyroda, powinna być największym atutem turystycznym naszego kraju.Jednak rozporomowaniem walorów naszych wsi, musi zająć się Państwo, bo pojedynczych województwa po prostu na to nie stać.

niedziela, 16 lutego 2014

Sobotnie szaleństwo Tuska

    Nachalne i cyniczne wykorzystywanie cudzych wzruszeń i emocji dla osobisych korzyści politycznych zaszokowało wczoraj, nawet najbardziej wyrozumiałych i przyjaznych Tuskowi. Premier Donald Tuska (PDT) przez całą sobotę krążył po południowych rubieżach naszego kraju i sprawiał wrażenie jakby czaił się do skoku.  Pierwszy skok zdarzył się rano, nieszczęście sportowej rodziny Bonków i pogrzeb malutkiej córeczki Julii. PDT ze świtą uczestniczy w uroczystości i w świetle kamer składa kondolencje rodzinie. Potem była chwila przerwy, więc na łaskawą wizytę "załapali się" wiejscy strażacy, a ludzkie panisko gospodarskim okiem zlustrowało remizę i nawet wpisało się do książki służby. Następnie była medialna papka i zwykła rutyna. 
Z Soczi zaczęły jednak dochodzić optymistyczne wieści, Stoch ma szansę na drugie złoto! Rudy Kocur wyprężył się do skoku i skoczył. Wylądował w rodzinnej wsi Kamila, a tam już czekała TVP. Kolejne chwile to czas  nerwowego wyczekiwania i wreszcie wybucha wiadomość, Mistrz zdobył złoto!!! Kolejny tryumf, więc wszystkie kamery na... Tuska!!! 
Rozgrzany i zachrypnięty dopingiem Premier jest w siódmym niebie, wręcz pieje z zachwytu. Nieważna pozostaje radość rodziny, sąsiadów i przyjaciół, nawet Ojciec Olimpijczka do kamery się nie załapał, najważniejsze jest szczęście Tuska. Żałosnie żenujące to było widowisko, a takie ustawki i tak już Panu Premierowi nie pomogą, a raczej mocno zaszkodzą, Panie Tusk, ludzie naprawdę nie są głupi!

PS. Po co ten cały sobotni cyrk, zapytacie? Tej soboty odbywał się również ważny kongres PISiorów,gdzie zaproponowano konkretne rozwiązania dla ratowania zdychającej polskiej gospodarki. Należało więc to wszystko "przykryć" medialnie, szalejącym po kraju Premierem.


Internetowy przegląd tygodnia

Linki do wybranych artykułów z mijającego tygodnia, będę publikował co niedzielę.



Jadwiga Sztaniskis, o kandydowaniu Tuska na szefa Komisji Europejskiej.

Czy jest szansa dla polskich jabłek, oby!

Świetny Warzecha, Karnowski i Sakiewicz o Owsiaku.

 



 
Gust, smak i wdzięk w naszej architekturze, moje typy, fota nr 1 i 20 no i całkiem, całkiem 6.



Olimpijskie prężenie muskułów, a statystyczna prawda, Rosja w totalnej zapaści.


 
I jeszcze Maciej Pawlicki, parę słów o Soczi.



Mazurek jak zwykle celnie, o wysłuchiwaniu drugiej strony.


 
Temat na czasie, płk Kukliński



I jeszcze kawałek o całkiem zapomnianej przez media, aferze Amber Gold.


 
Grafen, czyżby nasza szansa?

 

Janusz Szewczak o optymizmie GUS.



Stanisław Janecki o tym jak media robią nas w wała.


 Na koniec o wczorajszym rozbieganym szaleństwie Tuska, z rana na pogrzebie, a wieczorem we wsi Stocha, żenua!

sobota, 15 lutego 2014

Trzy(już cztery!!!!) Złote!!!

   Trzy(już cztery!) złota dla Polski, takiego obrotu sprawy nikt się nie spodziewał. Nasz kraj od zawsze był zimowym outsiderem, a przypadkowo fortunny, wieki temu w Sapporo, Wojciech Fortuna, wiosny nie czynił. Na bardzo długo pozostawał jedynym zdobywcą zimowego złota dla nas. Nic więc dziwnego, że z tego samotnego szczęścia  bardzo się rozpił. Czy te nasze Socziste sukcesy , to zapowiedź odmiany w polskim sporcie, czy tylko niesamowity zbieg okoliczności. Miejmy nadzieje, że jednak jest to trawała zmiana na lepsze. Przyjemnie i dumnie jest wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego w wiosennych promieniach zimowej olimpiady, po porstu serce rośnie. Czy za tryumfami sportowców należy się spodziewać wiktorii naszego kraju w innych bardziej znaczących dziedzinach, oby tak się stało. Póki co cieszmy się i czekajmy na dalsze niespodzianki, przecież apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zwyciężaj Polsko!!!

PS. Wszystko dziś popsuła żenująca ustawka Tuska, który chcąc się ogrzać w blasku złota, świńskim truchtem poleciał do wioski Stocha i tam spotkał z miejscową gawiedzią. Jako żywo, prymus Gierka! Panie Premierze Kochany, Panu to już nic nie pomoże!

Towarzysz Pierwszy Sekretarz wizytuje Opolszczyznę

   Tusk w Opolu, bredzi o rewitalizacji. Nowa figura retoryczna wymyślona przez chłopców od propagandy. Rewitalizacja społeczna, to według nowomowy, zacieśnienie więzi miedzyludzkich czyli nowe społeczne otwarcie. Jak to się ma do rzeczywistości, szczególnie w miejscu, gdzie większość młodych ludzi wybrała emigrację, a w miastach i misateczkach pozostali w większości emeryci?! W opolskiem, gdzie mniejszość niemiecka ma wiele do powiedzenia i nawet nazwy miejscowości w rejonach zamieszkałych przez nią są dwójęzyczne. Np. taki Dobrodzień, to Gutentag. Zdarzają się też prowokacyjne niemieckie napisy, widziałem wielką połać dachu chłopskiej stodoły z potężnym napisem "Gott mit uns", no niby po bożemu, ale jednak śmierdzi wrogą ostentacją.
   W takim to rejonie przez dwa dni bawi nasz Premier, zachwycając się sukcesami województwa, ale nawet się nie zająknie o potrzebie usankcjonowania praw mniejszości polskiej w Niemczech. Przecież taka wizyta i spotkania z sytą i zadowoloną ze stanu swego posiadania mniejszością niemiecką jest wspaniałą dyplomatyczną okazją, aby upomnieć się o podobne prawa dla mniejszości polskiej w Niemczech. Niestety nic takiego się nie zdarzy. Przecież nie wolno denerwować Cioci Angeli, a jak będzie w dobrym chumorze, to może jakiś cukiereczek z Komisji Europejskiej skapnie. Wstyd, że dla naszych rządzących interes narodowy nie ma żadnego znaczenia, a liczy się jedynie kolejna ustawka propagandowa. Przecież już coś takiego przerabialiśmy, tylko zamiast Cioci był Wujek, aż chce się krzyknąć Gierek, Gierek, TuskoGierek!

Pierwsza strona na start


Nowy blog, czyli nowe otwarcie, nie będzie systematyczny, ale bardziej impresyjny. Mam nadzieję reagować na bieżące sprawy i sprawki, a czasem napiszę coś całkiem bez związku. 
Wyrażanie się na „papierze” wciąga, dlatego zamknięty, ale dostępny Dziennik Ignoranta, zamieniam na "Okiem ignoranta". Nie liczę na wielu czytelników, bo nie o to mi chodzi, piszę bardziej z potrzeby wyartykułowania swych myśli. 
Jeśli ktoś, tutaj zajrzy, będzie miło.

Start 15 lutego 2014 r. godz.9.30