wtorek, 18 lutego 2014

Zmywanie mon amour!!!

Od dłuższego już czasu pozostaję samodzielnym szefem swej kuchni, planowanie strategiczne i operacyjne, przygotowanie oraz gotowanie już całkiem nieźle opanowałem, nieskromnie powiem, prawie perfekt. 
Jednak jedno mnie naprawdę męczy. ZMYWANIE!!! Po każdej operacji w kuchni, w zlewie pozostaje niezliczona ilość garów, naczyń i sztućców. Samo się przecież nie umyje, a póki co pomocnika kuchennego nie mam. Zmywarka wszystkiego nie przyjmie, a jeśli już to i tak, przed włożeniem trzeba wszystko zgrubnie oczyścić, więc na jedno wychodzi, czy w zlewie wyszoruję czy w zmywarce. To istna męczarnia, dlatego przed skorzystniem z kolejnego czystego naczynia, trzy razy się zastanawiam, czy warto, może jednak znajdzie się już coś używanego?! Niestety rzadko się zdarza podwójne użycie tego samego, dlatego góra w zlewie zawsze zatrważająco rośnie. Już wiele razy porzucałem myśl o kolejnym pichceniu, bo katusze zmywania są tak dla mnie tak okrutne, że wolę nie zjeść niż po pachy babrać się w zlewie. Nie zawsze jednak tak można, od czasu do czasu Karol obiad zjeść musi, więc gotować trzeba. Nie powiem coraz częściej obmyślam takie dania, które nie wymagają pełnej absorbcji naczyń z całej kuchni. Jak to się ma do jakości dań, myślę że tylko mój młodszy Syn Karol może to ocenić!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz