Jakby co z drużyną sobie poradzę, a i pluton (hm kompanię też) do natarcia poprowadzę, ruskim sovietom jak będzie trzeba, damy mocno popalić! My rezerwiści 50+ zgłaszamy swój akces! NSR, to fikcja, twórzmy własne organizacje samoobrony, taką współczesną Armię Krajową,
PS. Poniżej mój wpis na blogu gen. dyw. Piotra Makarewicza, w odpowiedzi na jego post, taka moja skromna opinia.
Feliks Langenfeld
napisał:
Szanowny Panie Generale, to co zaaplikowano naszym Siłom Zbrojnym w ciągu ostatnich 25 lat, to efekt zaniedbań organizacyjnych w armii, celowych działań dywersyjnych Rosji, a także głupoty rządzących.
Słabość organizacyjna, oddziedziczona w spadku po LWP, najbardziej była(jest?) widoczna na misjach zagranicznych, gdzie wielokrotnie wysyłano miernych, ale wiernych, których w ten sposób gratyfikowano. Brzuchaci i nieznający języków sierżanci i chorążowie oraz komunistycznie „strepiali” oficerowie, to smutna pozostałość po komunie, obecna w wielu odsłonach tak w Iraku jak i w Afganistanie.
Anegdotyczny, ale jakże smutny przykład z misji, to przysłowiowe już „malowanie trawników, a raczej piasku” przed wizytami oficjeli z kraju. Amerykanie nie mogli uwierzyć w to, co widzą i przecierali oczy ze zdumienia.
Nie chcę obrażać tutaj prawdziwych weteranów, którzy z narażeniem życia służyli tam Ojczyźnie, ale wśród prawdziwie oddanych służbie, wielokrotnie pojawiał się również zakalec, rodem z PRL.
Brak woli militarnego wzmocnienia naszej wschodniej granicy, o którym Pan napisał, to wielki grzech pierworodny Wolnej RP. W tym względzie najmocniej zapewne zadziałała aktywność, obcej agentury, umiejscowionej na różnych szczeblach decyzyjnych Wolnej Polski. Zatrważający brak woli oczyszczenia, między innymi armii, z obcych wpływów(przeistoczenie, bez weryfikacji, prosovieckiego WSW w propolskie WSI), spowodował, że w Wojsku Polskim, działały i do tej pory działają persony o mocno podejrzanej prowieniencji, (kontrwywiad do tej pory nie spełnia swej podstawowej roli). W komentarzach poniżej Pańskiego tekstu jest wiele słów wskazujących na duży wpływ byłych oficerów politycznych dawnego LWP, na obecny kształt naszych Sił Zbrojnych. Sam również dużo o tym słyszałem. Jednak dawni politrucy, to tylko wierzchołek góry lodowej, oni są przecież najbardziej widoczni. Proszę mi powiedzieć ilu mamy w szeregach, prawdziwych i dobrze zakamuflowanych agentów? Nie wiadomo, ale zapewne sporo. Skutkuje to szczególnie negatywnie w naszych relacjach z Sojusznikami, oni nam po prostu nie do końca ufają. Nie miejsce na mnożenie przykładów, ale dla każdego obeznanego w temacie jest to oczywiste i jasne.
Nie będę tutaj wracał do nieszczęsnej prezydentury Lecha Wałęsy, bo to smutne i zamierzchłe czasy, ale to one dały początek dzisiejszej marności naszej armii. Potem było jeszcze wiele zakrętów i nieszczęść, aż doszliśmy do czasów załamania naszych finansów publicznych i obecnej degrengolady budżetu państwa. Kto temu jest winny nie będę wnikliwie oceniał, ale moim zdaniem jest to efekt kompletnie nieodpowiedzialnych rządów, które rozpoczęły swój radosny żywot w 2007 r. Reasumując, forsy nie ma i nie będzie i nasza armia nie ma szans na prawdziwie przemyślany i harmonijny rozwój, ponieważ stan budżetu na to przez najbliższe dziesiąt lat nie pozwoli (chyba, że zdarzy się cud).
Jak się ratować, oto jest pytanie. Czy w zaproponowany przez Pana Generała sposób, czyli reaktywację, bądź wzmocnienie istniejących formacji na „ścianie wschodniej” i restrukturyzację NSR? Moim zdaniem nie, bo nikt na to forsy nie da, jej po prostu nie ma i bardzo długo nie będzie! Największą szansą jest właśnie skuteczna żebranina. Nie ma się,co unosić honorem i proponować nierealne rozwiązania, a sojuszników nazywać obcymi. W naszej bardzo nieciekawej sytuacji, każdy dodatkowy samolot F-16 na polskim niebie jest na wagę złota, a skuteczne nakłonienie Amerykanów, do przeniesienia swoich baz z Niemiec do Polski, jest marzeniem każdego rozsądnie myślącego obywatela. Zadomowiona u nas US Army, to najskuteczniejszy straszak na Sovietów zwanych współcześnie Rosjanami.
Paradoksalnie, konflikt na Krymie, możne wzmocnić nasz system obronny. Nakłonienie Amerykanów(NATO), do zerwania umowy z Rosją, zobowiązującą Sojusz do niezakładania baz wojskowych w nowych państwach członkowskich, jest w sytuacji agresji Krymu bardziej realne niż jeszcze rok temu. Doprowadzenie do powolnej, ale coraz liczniejszej obecności wojsk amerykańskich u nas, zwiększa „pozabudżetowe” bezpieczeństwo Polski. Dodatkową wisienką takiego scenariusza jest szansa na lepszy rozwój regionów „około bazowych”. Dla przypomnienia tylko dodam, że w Niemczech stacjonuje obecnie ok. 50 tys. amerykańskich żołnierzy, na co Niemcy wcale nie narzekają.
Na zakończenie moja puenta, po zacytowaniu Pańskiej, dotyczącej dozbrojenia i rozwinięcia jednostek bojowych na ścianie wschodniej:
„Takie rozwijanie naszych własnych sił zbrojnych nie będzie również naruszać żadnych porozumień między NATO i Rosją, bo to nie ich sprawa. Natomiast skomlenie i chodzenie po prośbie ministrów prawie czterdziesto milionowego państwa uważam za żenujące i hańbiące nas wszystkich”.
W naszej, jakże tragicznej sytuacji finansowej, a co za tym idzie brakiem możliwości zwiększenia wydatków na wojsko, rządzący naszym krajem, powinni szukać innych skutecznych form obrony naszego Państwa. W sytuacji spektakularnego złamania umów międzynarodowych przez Rosję, powinniśmy wszelkimi możliwymi środkami dyplomatycznymi, dążyć do odstąpienia od tychże przez USA i NATO, czyli doprowadzić do rozlokowania baz amerykańskich w Polsce. To jest obecnie optimum naszego bezpieczeństwa. Dlatego zmasowane zabiegi o to, należy uznać za jak najbardziej uzasadnione i nie można ich nazywać ani żenującymi ani hańbiącymi. My nie skomlemy tylko wykorzystujemy sprzyjającą koniunkturę z korzyścią dla Polski. Podkreślę raz jeszcze, jestem bardzo krytyczny wobec dokonań obecnej władzy, ale w tym przypadku w pełni ich popieram.