Odnawialne źródła energii, a szczególnie idiotycznie szpetne i w rzeczywistości niewydajne wiatraki, to wymysł pewnego lobby, walczą o zwolnienia podatkowe i potem udowadniają swą opłacalność. W rzeczywistości to droga donikąd, rozpleniło się dziadostwo stadami, po całej północnej Europie i oprócz ohydnego zaburzenia krajobrazu nie daje żadnych korzyści. Może sens mają farmy wiatrowe na morzu, ale ratunku, nie stawiajcie tych potworów w naszym krajobrazie! Może warto uruchomić jakiegoś współczesnego Don Kichota, ale wbrew Miguelowi de Cervantesowi, skutecznego! Zrobimy zrzutę i niech walczy do ostatniego wiatraka!
Drugi energetyczny hit, kompletnie szalony na naszej dalekiej północy, baterie słoneczne, po prostu paranoja. Niestety dają na to środki (UE), a prawodawcy pracują nad ulgami podatkowymi i innymi ułatwieniami dla podejmujących wyzwanie przedsiębiorców. Kompletny brak słońca przez ponad połowę roku powinien wystarczyć za argument zaniechania finansowania tej zabawy. Nic z tych rzeczy, spaleni Słońcem północy brniemy w to dalej!
Samochody hybrydowe i elektryczne - facecje z logiki użytkowników, jakaś idiotyczna Toyota Auris, strasznie droga i wstawiana do filmów amerykańskich jako product placement, czy kompletnie nietrafione, czyli nie rynkowe autka, np. Opel Ampera. Ten współczesny gnom może przejechać na swym elektrycznym paliwie najwyżej 80 km, a potem przechodzi na benzynę, elektrycznie musi się ładować przez 3 godziny, komletna paranoja . Producenci, to naprawdę nie ten kierunek, my kierowcy nie jesteśmy głupi!!!
PS. Elektryczne potworki maja wagę czołgu, bo tyle ważą ich ołowiane akumulatory, więc i efektywność jest bardzo mała. Najlepsze autko "na prąd" może przejechać najwyżej 150 km, a potem wielogodzinne ładowanie. Szerokiej drogi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz