środa, 12 marca 2014

Łukoil, omijam szerokim łukiem

     Nie wiem czy wiecie, ale ruskie wypuściły wódkę Parlament(pocieszna nazwa), filtrują ją mlekiem(?), cholera wie, może to ich tradycyjna odmiana mongolskiego kumysu, toć większość z nich ma kałmuckie korzenie, wystarczy tylko spojrzeć na dowolny kontrefekt Lenina i wszystko jasne. Ta czysta podobno(wódka) nie śmierdzi wódą, nie za bardzo wierzę, ale tak twierdzą sprzedawcy.
    Zgodnie z moją zasadą, nie kupuję produktów sovieckich, a głównie, to szerokim łukiem omijam stacje benzynowe ŁUKOILa. No bo cóż można jeszcze od nich (nie) kupić, wódkę, benzynę, na gaz jaki wtłaczają w moją kuchenkę niestety nie mam wpływu. Zresztą i ruscy nie kochają swoich produktów, dygnitarze stamtąd, od dawna porzucili toporne Wołgi i "luksusowe ZIŁy na rzecz Mercedesów, a  soviet linie lotnicze w większości gardzą produktem Made in Russia. Jeszcze tylko Putin z uwagi na prestiż kraju, musi latać kukuruźnikiem od IŁa, modelem 96 -300.
No a o ich  bardziej złożonych produktach technicznych dla wojska, lepiej zamilczeć,  nawet mundury mają tak  bardzo wieśniackie, że jak od ślepego krawca, dosyć żałosna to jest armia! Priviet Towariszczi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz