wtorek, 18 marca 2014

Rodacy zrobieni w klakson

   Polska to biedny kraj, dlatego większość "motoryzuje się z drugiej ręki". Żeby kupić wymarzony niemiecki złom, statystyczny Polak zapożycza się u rodziny, zaciąga kredyty w trzech bankach i pędzi do pośrednika który mu sprowadzi, albo tylko ułatwi zakup. Każdy z nas, to naturalne, szuka wyjątkowych ofert. Za najwyżej 6-9 tysięcy planujemy cudownie okazyjny smochód. Autko co prawda kilkunastoletnie, ale na pewno z pierwszej ręki i koniecznie od szacownego niemieckiego emeryta, który nota bene w czasie wojny służył w garnizonowej orkiestrze. No i co się dzieje, wszyscy znajdujemy takie okazje! Wręcz niewiarygodne, ale u naszego zachodniego sąsiada, nie ma na sprzedaż do Polski innych limuzyn, jak samochody świetnie utrzymane, chociaż nastoletnie. Do tego zawsze z małym przebiegiem, sprzedawane przez pierwszego właściciela i oczywiście, cóż za szczęście, właśnie emeryta. Emeryckie auto jest zawsze lśniące, pierwszy właściciel jeździł nim tylko na zakupy i na działkę. Mało tego, jak już pozbywał się ukochanego pojazdu, płakał jak bóbr, tak jakby żegnał się z najbliższym, odchodzącym do wieczności, członkiem rodziny.
  Tak tak proszę Państwa, lata lecą, a u nas w kraju, oszukańczy pośrednicy, cały czas znajdują naiwnych frajerów. Problemy z lśniącą limuzyną zaczynają się już od trzeciego lub piątego przekręcenia kluczyka, a nastoletnie autko z małym przebiegiem, częstokroć okazuje się dawną taksówką, karetką, a w najlepszym przypadku karawanem (małe zużycie w środku i prawdziwy przebieg). Naiwnych nie sieją, sami się rodzą i dają robić w klakson.

PS. Jedyny ratunek na oszustów, to firmy które "audytują" przed zakupem samochód i potencjalny klient dostaje szczegółową informację na temat stanu auta. Niestety to kosztuje, ale daje gwarancje prawdziwie dobrego zakupu. Ponadto zawsze pamiętaj, nikt nie oddaje dobrego towaru za bezcen, nawet niemieccy emeryci z garnizonowej orkiestry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz